Forum Muzyka
Witaj na forum poświęconym muzyce...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

epicka opowieść K4mila

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Muzyka Strona Główna -> Nasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Pon 21:12, 05 Cze 2006    Temat postu: epicka opowieść K4mila

Zaczne pisać swoja opowieść. Zawsze chciałem napisac książke teraz troche sie spełni moja wizja. Akcja i fabuła oczywiście toczyc sie bedzie w świecie Soldata. Czasami moge troche odejść od praw soldatowych, ale chyba mi wybaczycie :]. To tyle słowa od autora. Miłego czytania.

Rozdział I "Poczatki"

Dawno temu, jeszcze za czasów Soldata 1.2.0 W krainie Bańgowia zapanował chaos. Zły mag strzelec o imieniu Merfasto ( Bez skojarzeń :] ) Chciał posiąść magiczną broń Sosnowy Barret. Sosnowy Barret był potęrznym artefaktem. Dzieki niemu Merfasto mógł zapanować nad cała kraina Bańgowii. Dlaczego Merfasto wybrał Bańgowie łatwo sie domyslić. Była najbogatsza i najzasobniejsza na wyspie Sieminni.Jego moc (artefaktu) tak naprawde była nie znana, lecz legendy mówiły o poterznych kulach ognia, które z siebie wypluwała z straszliwym dźwiekiem. Wojownicy Merfasta zwani botami palili, niszczyli gwałcili. Poszukiwali go wszędzie gdzie się dało. Najbardziej ich poczynania w dzisiejszych czasach są widoczne w tzw. Starej Bańgowii. Wystarczy sie przejechać przez nią busem. Mieszkańcy oczekiwali bohaterów lub cudu, który by ich uratował. Nieliczne wioski stawiały jeszcze opór ale długo tego robić nie będą. Lecz pewnego dnia zjawili się oni.....

Końec rozdziału I .oczekujcie nadejścia kolejnego zaniedługo


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez K4mil dnia Śro 13:53, 07 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Śro 13:52, 07 Cze 2006    Temat postu:

Rozdział II "ONI"

Było ich 3. Cała trójka Wywodziła się z krainy Meritia. Pochodzili z wielkiego zakonu zwanego Pielgrzymami. Pielgrzymi byli doskonałym zakonem. Członkiem było mozna zostać tylko po przejściu kilku prób, jakich nie wiadomo bo każdy, który nie dostawał się ginął podczas nich.
ta trójka była najlepsza. Przybyli więc do osady Ramonta, która leżała na obrzeżach Śreniej Bańgowii i Starej Bańgowii. Panował tu względny spokój gdyż walki z siłami botów toczyły sie dosyć daleko. weszli do tawerny popytać sie barmana co i jak tu jest.

-Witaj barmanie - powiedział jeden z nich. Barman spojrzał na niego i sie zapytał

-Ktoście wy??

Jestem K4mil a ci dwaj to Keiichi i Wiewiór ( Tylko nie wiewiórka - poprostu wiewiór)

-Czego tu szukacie właściwie?? Skąd jesteście?? Barman zapytał znowu.

Jesteśmy z zakonu pielgrzymów, poszukujemy sklepów z zaopatrzeniem i żywnością. Wyruszamy na wyprawe do starej Bańgowii.

Barman podniósł lekko brwi do góry i ze zdziwieniem zapytał

-Idziecie tam szukać śmierci?? Przecież tam Merfasto dziesiatkuje ludzi w poszukiwaniu Barreta!! Mam nadzeje ze tam go znajdzie i nie dojdzie do naszych osad, i ....

Przerwał mu mu nagle Keiichi.

My jesteśmy po to aby mu przeszkodzić. Nawet jeśli znjadzie Barrete to nie da spokoju innym krainą. Gadaj wreście gdzie możemy sie zaopatrzyć!!

Barman niezbyt zadowolony i może nawet troche przestraszony powiedział

- na końcu osady jest zbrojmistrz a na przeciwko niego jest Real tam możecie sie zaopatrzyć.

3 wędrowców podziękowało i wyszło w kierunku zbrojmistrza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Czw 15:48, 08 Cze 2006    Temat postu:

Rozdział III "Przygotowania"

Po paru krokach doszli do zbrojmistrza. Pierwszy wparował Wiewiór, a tuz za nim reszta ekipy. Zbrojmistrz był starszym człowiekiem. Wyglądał na człowieka który w swoim zyciu przeszedł nie jedno. Po chwilce Wiewiór zaczął mówić.

-Witaj. Po chwili ciagnął dalej. Potrzebujemy dużo amunicji i małych modyfikacji broni. Szykujemy sie na wyprawe.

Zbrojmistrz odwrócił się w ich strone i zapytał.

- Amunicji mam pod dostatkiem, ale jakich modyfikacji chcecie??

Do rozmowy wtrącił się Keiichi.

-Tak jak przyjaciel powiedział idziemy na wyprawe. Dokładnie to idziemy do Starej Bańgowii. Napewno dobrze wiesz, że to zadupie. jest tam sama dżungla i pare wioseczek. Po.....

Nagle przerwał mu K4mil.

- Własnie. Skoro jestes zbrojmistrzem chcieliśmy sie ciebie poradzić co do modyfikacji. ja jestem K4mil. Posługuje sie berretą. Ten kudłaty to Wiewiór a jego bronia jest AK. Ostatni to Keiichi, on używa M-79. Co byś radził.

Zbrojmistrz odwrócił sie do nich plecami. wygladał jakby coś obmyślał albo se walnął krótką drzemkę na stojaco. Po chwili odwrócił się i zaczał mówić

Dobra. Ja jestem Billy. Z chęcią wam pomoge, oczywiscie nie za darmo. -powiedział z uśmiechem po czym dalej mówił- Mówicie, że do Starej Bańgowii. Żeczywiscie przydadzą się wam małe modyfikacje. Dajcie mi swoją broń a jutro po wschodzie słońca będziecie mogli ją odebrać.

Stoi - Powiedzieli zgodnie wszyscy trzej

Dużo to bedzie kosztować?? - dodał jeszcze Wiewiór.

Nie. Zwreszta co do rachunków pogadamy jutro. Zycze miłej nocy.

Cała trójka wyszła i skierowała się jeszcze na małe zakupy do Reala. Po zakupach ( Dużo, tanio, Real :]) poszli do tawerny na nocleg.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Wto 18:18, 13 Cze 2006    Temat postu:

rozdział IV " Wyruszenie"

dzielni towarzysze wstali niezbyt wczesnie rano ( A mieli zaraz po wschodzie słońca iść po broń). Jak zwykle zaspał K4mil.

- No co wy nie lubicie pospać troche dłużej - z zaniedowoleniem powiedział przecierając oczy.

- Wstawaj leniu. Mielismy po broń po wschodzie słońca iść, a ty jak zwykle zasypiasz - odpowiedział mu keiichi,

- Dość kłutni!! K4mil ty sie dobudzaj, a keiichi nie krzycz na niego to powinien sie ruszac szybciej.

- Tak jest mistrzu - ze śmiechem mu obaj odpowiedzieli.

Po skromnym śniadanku i porannej toalecie poszli wreście do zbrojmistrza. Ich droga się troche ciagneła bo K4mil spał idąc zwalniajać tepo (snu nigdy za wiele :], dla zdrowotności)

Witaj, przyszliśmy po nasza broń i amunicje - Zaczął wiewiór - Mozemy ja już odebrać?? - na końec dodał.

Mieliscie być po wschodzie słońca, co sie stało?? Jest już 9.00 rano

- Tak wcześnie?? A wy nażekacie,że sie spuźniamy - Powiedział K4mil jednocześnie ziewajac.

- Teraz juz wiesz - Z usmiechem stwierdził Keiichi

Stary zbrojmistrz spojrzał ni nich tylko z uśmiechem. Odwrócił sie i gdzies poszedł. Dodał tylko ze zaraz wróci. Po jakis 5 min. wrócił spowrotem razem z ich bronia.Całej trójce aż sie zaswieciło w oczach. Ich bronie nie były nigdy tak wypolerowane i tak dobrze zrobione.

- Po kolei - zaczął mówić - Keiichi tobie zwiekszyłem kaliber broni, dodałem lepszy celownik, zmniejszyłem mase broni i zwiększyłem szybkoszczelnoć. Wiewiór twój kałach jest teraz lżejszy i mniejszy, dobry do dżungli. Poprawiłem też celownik i spust żeby sie nie zacinał, a i łatwiejszy mechanizm do wymiany magazynku. Na koniec K4mil. twojej broni wydłuzyłem lufe aby zwiekszyć zasieg, Dałem tez celownik laserowy i zwiększyłem troche szybkoszczelnosć. Mam nadzieje ze jestescie zadowoleni.

Podał im je. oglądali je długo. Wiewiór prawie by sie popłakał

-gdyby nie to, że wole dziewczyny ucałował bym pana - powiedział Keiichi.

-Nie musicie dziękować, przeciez to moja praca. Dam wam troche rabatu w promocji i mozecie isc z Bogiem.

Zapłacili i pozegnali się z zbrojmistrzem. Wstapili jeszcze na chwilke do tawerny po swoje zapasy i rzeczy. Zapłacili za lokum i wyruszyli. Po paru minutach osada znikneła im z oczu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Czw 16:21, 15 Cze 2006    Temat postu: Rozdział V "Przygode czas zacząć"

Rozdział V "Przygode czas zacząć"

Trójka bohaterów po dwóch dniach wędrówki zaszła wreście na tereny Starej Bańgowii. Tak jak mówili z zbrojmistrzem Stara bańgowia to straszne zadupie. Według map do najbliższej osady było około tygodnia drogi. Teraz znajdowali się w jakiej dżungli. Ogólnie pare paproci, strómyczków, palm, itp. Na szczęście mieli spore zapasy. Starczyło by ich na 2 tygodnie drogi. Nagle usłyszeli jakieś hałasy. Dobiegały skądś niedaleko przed nimi.

- Co to za hałasy?? - przysłuchujac się zapytał Wiewiór.

- Nie wiem chodźmy to sprawdzić. - Odpowiedział mu K4mil.

Zgodnie cała trójka zaczeła iść wolno do przodu. Po paru krokach ujrzeli niewielką budowle kamienną. Miała kształt piramidy. Wygladała na świątynie Mazteków, pradawnego ludu zamieszkujacego kiedyś te tereny. Szczaili się w najbliższych krzakach.

- Nic stąd nie widac - Z zaniedowoleniem powiedział keiichi.

- No problemas, użyje celownika w mojej kampie i obadam co tam jest grane.

Jak powiedział tak zrobił. Przez chwile spoojnie patrzył i oceniał sytuację.

- Wygląda mi to na oddział botów. Pewnie poszukują artefaktu.

W skupieniu popatrzyli na niego jego towarzysze i Wiewiór zaczął mówić.

- Więc przygode czas zaczać. Szybko obmyślimy plan działania.

Zasiadli w kręgu i myśleli (chyba mysleli a przynajmniej na myślacych wyglądali). Po dziesięciu minutach. Mieli "PLAN". Z goła wygladał mniej wiecej tak. K4mil zostawał w krzakach i miał pilnować pleców Keiichiemu i Wiewiórowi. Keiichi wraz z wiewiórem mieli się rozejść na obie flanki z atakować każdego bota jakiego spotkali. Plan był prosty do wykonania, a boty to i tak lamy (Przynajmiej w grze)

- Tylko mi bez akcji w stylu Rambo, zrozumiano!! - Powiedział K4mil.

- Spoko, Rambo nie dorasta nam do pięt. Damy rade. - Powiedziałz usmiechem Keiichi.

Zaczeło się. K4mil zaczął pierwszy. Zestrzelił bota, który stał na samej górze budowli. Gdy spadło jego ciało na ziemie do akcji wkroczyła pozostała dwójka. Wiewiór bez problemu zdiął trójke botów na lewej flance, a Keiichi dwójke na prawej. Czekali aż wyjdzie reszta usłyszawszy odgłosy walki. I tak sie stało. Brze wejście do świątyni wyszło jeszcze dwóch. k4mil ściągnął ich bez problemu. Cała trójka po walce spotkała się przed wejściem do świątyni.

- To co wchodzimy. - rzekł Keiichi.

Kompani mu przytakneli i weszli do budowli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Sob 21:59, 17 Cze 2006    Temat postu:

Rozdział VI "Merfasto"

Było tam bardzo ciemno i mnustwo korytarzy.

-Zapal pochodnie Wiewiór - burknął K4mil.

-Sie robi szefie. - rzecz jasna mu odpowiedział.

Wiewiór jednym szczałem wykszesał iskre i zapalił pochodnie na ścianie. nagle jedna za drugą zaczeły sie palić.

- o yeah, jak w filmach akcji. Pewnie zaraz dojdziemy do jakiegoś dużego pomieszczenia i zaatakuje nas jakiś potwór. - nawijał Keiichi

Komapani słuchali go ze śmiechem na ustach. Szli korytarz za korytarzem aż trafili do dużej komnaty. Było bardzo jasno od ognia. Na samym środku stał jakis człowiek. Był odziany w jakąś długą peleryne o kolorze purpury (niektórzy uważali, że jest pedalska. Odrazu mówie, że nie jest :]), jakaś dziwaczną czapke troche przypominającą beret (tylko troche i nie moherowy), a u boku miał poterzna barrete. Odprawiał jakieś rytuały. Nagle się odwrócił i spojrzał na naszych bohaterów. Po ich ciałach było widać jak przechodzi gesia skórka.

- Jaka macie czelnoć mi przerywać - krzyknął nagle Merfasto.

- Spoko stary, to ty pewnie jesteś Merfasto ten mag czy coś tam. - Powiedział Wiewiór.

-Tak! To ja. A wy to niby kto?? - Dalej w uniesieniu mówił mag.

-My jesteśmy twoja zgubą, złym snem, cieniem który bedzie ciebie gnębił -wykrzyczał K4mil.

Po tych słowach cała trójka zaczeła do niego strzelać. Starali się go obtoczyc, ale Merfasto jakimś cudem sie nie dawał. Odstrzeliwał się nawet. Niewiele brakło, żeby zginął Keiichi. Po chwili naparzania się Merfasto krzyknął - Dość, marnujecie mój czas - w tym momencie zaczął wypowiadać zaklęcie i BooM. W miejscu gdzie stał był teraz tylko dym. Cała trójka była zaskoczona. Tak szybko jak go znaleźli tak szybko sie zmył. Był poterznym magiem, potwierdzała to próba obkrażenia go z zabicia trzech najlepszych zakonników pielgrzymów. Jeden mało co nie zginął. Jeszcze po walce rozejrzeli się troche po korytarzach i sali. Wyszli na zewnątrz gdzie przywitało ich pieknie swiecące słońce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Wto 15:54, 20 Cze 2006    Temat postu:

Rozdział VII "Głupi ma zawsze szczęście"

Słońce grzało, świeciło i takie tam. Trzej podróżnicy gawedzili sobie o swojej ostatniej potyczce.

-Wcale taki dobry ten Merfasto nie jest. Uciekł jak tchórz gdy walczyliśmy. - Powiedział Keiichi.

- Może i racja, ale z takimi magami nigdy nic nie wiadomo. Niby uciekaja, a potem znowu walczą za 10 - Odpowiedział Wiewiór.

Nastała głucha cisza. Po chwili K4mil zaczał temat o broniach. Wszyscy trzej wychwalali swoje. Zbrojmistrz bardzo sie postarał. Żadna z nich nie zacieła się, były lekkie a do tego miały doskonałe celowniki. Rozmawiali tak, aż nagle K4mil zaliczył glebe.

-Kurde kto postawił mi ten korzeń na drodze?? - Z grymasem na twarzy powiedział powoli sie podnosząc.

Ku ich ździwieniu na ziemi pod K4milem (gdy wstał oczywiście) coś odbijało swiatło.

- To butelka!! Może jest tam jescze jakiś trunek!! - Z widocznym zadowoleniem powiedział Keiichi.

Powoli sie schylił i wyciagną całą butelkę z ziemi. Gdy ja obejrzał jego mina stała się raczej mniej radosna.

- W środku jest tylko jakis papier. Wywale to badziewie.

- Czekaj. Może to coś ważnego - krzyknął Wiewiór. - Wezmę ją lepiej - dopowiedział.

Jak powiedział tak zrobił. wziął ją i otworzył. Powoli wyciągnął kartke z środka i ją rozwinął. na niej widniała jakaś mapa. Była to mapa Starej Bańgowii z jakimś "X". K4mil sprawdził ją z ich mapami. zgadzały się.

-Ten "X" jest niedaleko według map, jakiś dzień drogi. Może to miejsce gdzie jest jest sosnowy barret??

- Możliwe, ja proponuje sie tam udać. - powiedział Keiichi

- Zgoda!! - Zgodził się wiewiór ( tylko on został Very Happy)

Spojrzeli tylko jescze ukratkiem na mape i kompas i udali sie w kierunku nieznanego "X".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Pią 17:58, 08 Wrz 2006    Temat postu:

Rozdział VIII "Głupi ma jednak zawsze pecha"

Podróż była nie przyjemna. Co krok dzielni wojacy natrafiali na bagna, rzeki bez mostów itp. itd. etc. dzień powoli zbliżał sie ku końcowi. Na oko była 18 wieczorem ( sprostowanie. W tamtych czasach nie było jeszcze zegraków, ale godzine dałem dla wyobrażenia wam mniej wecej pory dnia). Wokół zaczeło sie ściemniać. któryś z towarzyszów zaproponoał założenie obozu na noc. Pozostała 2 zgodziła się. Obóz zrozbili niedaleko w lasku. Wiewiór rozpalił ogień i wszyscy trzej usiadli przy nim.

- To co, jak myslicie co bedzie w tym "x"?? - zapytał się K4mil

- Ja spodziewam sie berretu. Tak przez przypadek tej mapy nikt nie chował do butelki. - Odpowiedział mu Keiichi.

- A ja myśle, że to kolejna swiątynia w której nic nie ma. - odpowiedział zgadnijcie kto Very Happy

I trzej w milczeniu dalej siedzieli przy ognisku i spożywali coś tam co mieli. Po godzinie wszyscy trzej poszli spać. Spali smacznie, gdy nagle zaczeło padać. Deszcz zaczoł sie nasilać aż niespostrzerzenie stała sie wichóra. Wszystkie trzy namioty zdmuchneło po chwili. Trzej bohaterowie zaskoczeni tak gwałtowna zmiana pogody zdążyli się ukryć niedaleko pod jakims zwalona sekwoją ( sprostowanie. Jak by ktos nie wiedział sekwoje to największe drzewa na świecie. Ich wysokość sięga nawet 100 metrów, więc wszyscy trzej zmieścili by sie bez problemu). Nastał ranek. Przestało wreście padać, więc cała trójka udała się do obozu. Jedyne co tam zastali co poszarpane placaki i porozrzucane swoje rzeczy.

-Te kaj jest mapa - spytał sie Wiewiór??

- Nigdzie jej nie ma! Szlak i po mapce. Jak my terazz trafimy do "x" ?? - słowa wypowiedziane przez K4mila.

- Idziem na ślepca panowie - rzekł z rozgoryczeniem Keiichi.

Posprzątali co mieli i ruszyli w dalszą droge.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
K4mil
Użyszkodnik



Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6
Skąd: Siemianowice Śl.

PostWysłany: Wto 21:04, 03 Paź 2006    Temat postu:

Rozdział IX "Po drodze do x'a"

Więc szli, szli, szli i........szli . Nie mieła godzina od wyjścia z obozu, a już wszyscy narzekali.

- Co my robimy w tej dziurze Bańgowii. Dlaczego Keiichi chcesz obalić tyrana?? Co nam zrobił?? Gnębi jakieś płotki i co zaraz mamy im pomagać?? Idziemy juz długo, raz już walczyliśmy z tym .. no.. Merfastem lesczem . - Z zapałem zaczął rozmowe Wiewiór.

- Nie czepiaj sie go to był pomysł rady Pielgrzymów. ''Jesteście najlepsi, idzcie udzielić pomocy wieśniakom" - Powiedział K4mil przeskakując jakąś dziure

- Właśnie, rada to rada. Ogólnie nikt ci nie kazał być jednym z najlepszych w naszym zakonie. - Nagle przerwał Keiichi

Usłyszeli głośny dźwięk dochodzący z zachodu. Bez chwili namysłu szybko ruszyli w tamto miejsce. Nie mineło 10 min. aż doszli do jakiejś osady. Paliło sie pare domów a ludzie wrzeszczelie i padali jak muchy pod oszczałem botów. Szczalili sie wszyscy trzej w krzakach i pomaalutku obmyslali plan.

- Plan jest prosty. Jedziem z nimi na rambo, każdy po swojemu. - Z wielkim entuzjazmem (nawet z olbrzymią radością) powiedział k4mil wyciągając swoja barrete zza pleców.

Rozeszli sie i obtoczyli wieś( we trzech, Norris sam by ich optoczył Razz). Nagłym krzykiem Wiewiór wbiegł z kałachem do wioski i zdejmował boty z łatwością taką jak by zdejmował swoje buty (ładny rym). Keiichi ze stoickim spokojem raz przymierzał i raz strzelał,Jjeden bot jeden nabój
(cytat troche przerobiony z okresu powstania warszawskiego). K4mil sczajony w krzakach zdejmował najbardziej zagrażające towarzyszą boty.
Po półgodzinnej walce, a raczej rzezi wynik meczu 20:0 dla zakonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Poterhabasder8
Użyszkodnik



Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Śro 9:48, 24 Sty 2007    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Glitterpop
Użyszkodnik



Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/6

PostWysłany: Śro 9:50, 14 Mar 2007    Temat postu:

Nicole Kidman Blowjob!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Muzyka Strona Główna -> Nasza twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin